czwartek, 31 marca 2016

Wyzwanie kwietniowe


Dziewczyny od jutra rozpoczynam wyzwanie kwietniowe. Otóż przez cały miesiąc kwiecień codziennie będzie się ukazywał post na blogu. Na pewno będzie dużo recenzji, ale nie tylko. Do zobaczenia jutro :)

wtorek, 29 marca 2016

20 do zużycia w kwietniu

Hej.  Dzisiaj przychodzę do was z kolejnym postem z serii do zużycia.  Zazwyczaj jest tam 10 produktów pełnowymiarowych i 10 próbek lub saszetek czy miniaturek.  Niestety ilość próbek i miniaturek jest na tyle duża,  że będzie tylko parę produktów pełnowymiarowych,  a reszta to próbki.  W marcu zużyłam 18 zaplanowanych produktów i jestem z tego dumna.  Dobra nie przedłużam i lecimy dalej. 

1. Soreya Peeling morelowy


2. Avon Relaksująca kąpiel do stóp "Granat i czekolada"


3.Avon Złuszczający scrub do stóp "granat i czekolada"


4. FM Group Regenerująca maska do dłoni i stóp


5. FM Group Peeling AHA do dłoni i stóp


6. Kallos Maska do włosów kreatin


7. Avon Planet SPA Nawilżający scrub do ciała ze śródziemnomorską oliwą z oliwek


8. FUSS WOHL Wellness sól do kąpieli stóp z limonką


9. Próbka pudru do kąpieli stóp


10. Avon,  krem Cc


11 i 12. Ziaja krem BB (2 próbki)


13. Yves Rocher Pury Light


14. Bielenda Make-up fluid matujący


15. Yves Rocher chusteczka zapachowa Quelques Notes d'Amour


16. Yves Rocher chusteczka zapachowa Collwction Ete


17. Le Petit Marseiliais mleczko Nawilżające


18-20. Perfect. Me maski do włosów


Trochę się tego nazbierało,  ale jest jeszcze cały karton saszetek.  Nie wiem czemu,  ale bardzo lubie mkeć dużo próbek i je stopniowo zużywać.  Wy też robicie sobie takie pudełka z produktami do zużycia?  Ja robie co miesiąc i cieszę się kiedy widzę ich coraz mniej w pudełku i coraz więcej w denku :)  Buziaki i do jutra

czwartek, 24 marca 2016

Wiosenno kosmetyczna chciejlista 2016

No i nareszcie mamy kalendarzową wiosnę, a za oknem również się już pojawia. Dzisiaj przychodzę do was z chciejlistą, na której znajdą się tylko produkty kosmetyczne. Chciałabym w pierwszej kolejności kupić to co się tutaj znajdzie niż pójść i kupić byle co. Natomiast nie zamierzam szaleć na słynnej już Rossmanowej promocji ponieważ zauważyłam, że wiele rzeczy już nie watro wtedy kupować. o tego ta lista ma być takim moim pomocnikiem na zakupach :)) Jeżeli jesteście ciekawe co chcę kupić to zapraszam :))


1. Inglot, paleta cieni - ta paletka już znalazła się na mojej chciejce z rzeczami różnymi ( tutaj klik). Chcę sobie stworzyć paletę typowych nudziaków do makijażu codziennego.


2. Lakiery hybrydowe z Sleek Shine - jestem ich bardzo ciekawa jak i również ich trwałości. Zamierzałam kupić Semilaka, ale moim zdaniem jest za duże zamieszanie wokół niego i może być przereklamowany.




3. Saszetki Bania Agafii - miałam z jedną kiedyś kontakt, ale również chciałabym wypróbować ich więcej. Nie mam określonych, ale na pewno parę wybiorę i to już niebawem :)


4. Sylveco, Hibiskusowy tonik do twarzy - w zeszłym roku było sporo szumu wokół niego dlatego chciałabym go również wypróbować, a że moje zapasy toników właśnie się kończą to na pewno z chęcią wypróbuję i ja.



5. Sylveco, Rumiankowy żel do twarzy - z wielką chęcią go wypróbuje bo ponoć jest odpowiedni do mojej cery.



6. Sylveco, wygładzający peeling do twarzy - miałam jego zieloną wersję i bardzo mi się spodobal dlatego jestem ciekawa tej wersji

 7. Sylveco, Nawilżająca emulsja do twarzy - i tu mnie bardzo ciekawi. Mam aktualnie krem pod oczy z tej linii i jestem mega zadowolona.
 8. Vianek Odżywczy balsam do ciała - ma przepiękny zapach, ale ciekawe jaki będzie jego działanie.
9. Bielenda, Fluid matujący MATT - ostatnio wykończyłam wszystkie dobre podkłady w mojej szufladzie i szukam dla nich zastępcy w przystępnej cenie


Dziewczyny miałyście coś z tego?? Jaka jest wasza opinia? HITy czy KITy??

środa, 23 marca 2016

Niekosmetyczni ulubieńcy marca

Hej :) Przychodzę do was z niekosmetycznymi ulubieńcami miesiąca marca. W tym miesiącu trochę mało miałam czasu na książkę czy oglądanie telewizji bo było dużo do roboty. Są święta, musiałam pozałatwiać sprawy na uczelni, a do tego ciągłe przesiadywanie u lekarzy i w szpitalu mnie wykańczało. Dobra nie przedłużam i zapraszam na ulubieńców. 

FILM lub BAJKA
W tym miesiącu miałam mało czasu na telewizję, ale udało mi się gdzieś w połowie marca przez totalny przypadek obejrzeć film "Człowiek przyszłości", który tak mnie wciągnął, że jak zaczynała się przerwa na TV4 to dostawałam ataku wściekłości i wyczekiwałam aż znowu zacznie się film. 
Film miał swoją premierę pod koniec 1999 roku więc stosunkowo dawno. Główne role grał Robin Williams czyli aktor, którego bardzo cenię za to jak gra, jak mocno potrafi wczuć się w swoją rolę i dzięki temu jego postać staje się bardzo realistyczna. Ogólnie film opowiada o robocie, który służy pewnej rodzinie, ale z czasem zaczynają umierać wszyscy, którym służył i z którymi był w jakiś sposób związany. W pewnym momencie odszukuje człowieka, który stworzył podobiznę robotów jego typu i chce się zacząć tworzyć narządy ludzkie, które mogłyby być zamontowane w jego robocim ciele i sprawiać, że zacznie mieć uczucia, móc jeść i być jak człowiek.Film pokazuje wg mnie, że jeżeli się czegoś na prawdę bardzo chce to można to osiągnąć, ale trzeba w to włożyć dużo serca i wysiłku. Polecam go obejrzeć każdemu bez wyjątku. Film na prawdę wciąga. 


KSIĄŻKA
Niestety nie miałam czasu na czytanie książek więc w tym miesiącu nie mam żadnej ulubionej. 

NAPÓJ
W tym miesiącu nie mam swojego ulubionego napoju, jakoś nic wspaniałego nie wpadło mi w ręce.

JEDZENIE
W tym miesiącu musiałam być dalej na diecie lekkostrawnej, ale kiedy tylko mogłam zjeść coś normalnego to od razu decydowałam się na placka po węgiersku, na którego przepis będzie niebawem na blogu:) 

KANAŁ NA YT
W tym miesiącu moim ulubionym kanałem jest kanał, który towarzyszy mi od ok roku, ale w tym miesiącu szczególnie zwłaszcza przy porządkach świątecznych. Mowa o kanale Studio Accantus, który tworzy grupa ludzi pełnych energii, pozytywu, a do tego utalentowanych muzycznie. Ja należę do osób, które bardzo lubią piosenki z bajek, a właśnie na tym kanale raz w miesiącu jest właśnie taka piosenka, ale też są inne niż bajkowe :) Polecam przejrzeć sobie ten kanał i zachęcam do subskrypcji. 




ŚWIECA/WOSK
W tym miesiącu moje serce podbiły aż 4 woski i cała 4 była palona w kółko. Bardzo często rano palił się inny wosk, a wieczorem inny. 
Pierwszy to zapach Champaca Blossom Yankee Candle, o którym pisałam tutaj. Paliłam go w momentach kiedy miałam ochotę na kwiatowy, a zarazem słodki zapach. Kolejny wosk paliłam kiedy miałam ochotę na coś mocnego, a zarazem urzekającego swoim aromatem. Wtedy paliłam Storm Front Kringle Candle, o którym również już pisałam i jest tutaj. Również zdarzały się takie dni kiedy potrzebowałam czegoś delikatnego, ale za razem takiego, który dawałby mi lekkiego kopniaka i wtedy do mojego kominka lądował nowy zapach Yankee Candle White Tea, recenzja tutaj. Natomiast wosk, który towarzyszył mi rano kiedy na dworze było ponuro i brzydko był zapach A child's wish Yankee Candle, o którym recenzji jeszcze nie ma na moim blogu, ale jest to zapach, który łączy w sobie ciepło kwiatów z górską lilią i bursztynem. W dodatku ten zapach był zapachem miesiąca marca w Yankee. 

PIOSENKA
W tym miesiącu na okrągło słuchałam piosenki "Jeszcze dzisiaj wracasz tam" z musicalu  "Bonnie i Clyde" w wykonaniu Sylwia Banasik i Krzysztof Szczepaniak w towarzystwie Sylwia Przetak i Karolina Warchoł. Tego nie da się opisać, to trzeba wysłuchać :)


Miałyście kontakt, z którymś z moich ulubieńców, a jeżeli tak to jaką macie opinie na ich temat?

wtorek, 22 marca 2016

Yankee Candle November Rain

Witajcie kochane. Dzisiaj za oknem pogoda mnie nie rozpieszczała. Ciągle było szaro i ponuro, a z czasem przyszedł nawet grad. W moim zapachowym pudełeczku była jeszcze próbka zapachu Yankee November Rain. Jest to ogólnie jesienny zapach, ale na taką pogodę wydawał mi się odpowiedni. Czy rzeczywiście taki był?? Zapraszam do dalszej części postu.

Co pisze na goodies?
Duży słój z rześkiej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic. Wyczuwalne aromaty: drzewo cedrowe, szałwia, cytrusy oraz bursztyn.

Co ja uważam na temat tego wosku?
Zapach należy typowo do męskich zapachów. Barwa wosku jest niebieska. Szczerze mówiąc moim zdaniem zapach należy do mocnych i niestety rozbolała mnie po nim głowa. Na pewno pierwsze skrzypce gra drzewo cedrowe i cytrusy, które niestety w moim odczuciu nie są dobrym połączeniem z bursztynem. Osobiście nie polecam go, ale może to dlatego, że rozbolała mnie po nim głowa. Bardzo mocno się na nim zawiodłam. Po opisie oczekiwałam czegoś lepszego. Na pewno nie zakupię ani wosku, ani świecy.



To już koniec zapachowego tygodnia. Na pewno z czasem będę takie robić ponieważ moja miłość do wosków jest ogromna i ciągle przybywają w ilościach gigantycznych. Czasem w miesiąc zużyję 1-2 woski a kupię 5-8 :)

Miłego wieczorku i do jutra :)

poniedziałek, 21 marca 2016

Yankee Candle Verbena

Hej. Już tylko parę dni dzieli nas od świąt wielkanocnych, a że w tym roku pierwszy raz organizuję święta wielkanocne w swoim mieszkaniu i do tego moim gościem będzie mój tato to najwyższy czas wziąć się za robienie porządków. Dzisiaj towarzyszy mi zapach z kolekcji limitowanej PURE ESSENCE o nazwie Verbena. Jak się u mnie sprawdza i czy również podbije moje serce tak jak White Tea, o którym już pisałam na blogu?



Co pisze na goodies?
Wosk z kwiatowej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic o odświeżającym zapachu kwiatów werbeny połączonej z cytrusami i kremową wanilią.

Co ja myślę?
Wosk ma odcień fioletu i pachnie bardzo kwiatowo. Zapach jest bardzo intensywny przez co może nie każdemu przypaść do gustu. Zgodnie z opisem na stronie goodies jest to połączenie kwiatu werbeny (z czym oczywiście się zgodzę i to w bardzo dużej mierze), z cytrusami ( oj jak najbardziej bo zapach ma mocną nutę kwasu czego osobiście nie lubię i męczy mnie ten zapach w tym wosku) i kremową wanilią ( i tu zaczynają się schody bo ja tej wanilii nie czuję tutaj nawet ociupinę, kwaśny zapach cytrusów zabija tutaj wszystko). Niestety zapach nie przypadł mi do gustu i nawet nie wiem czy podejdę do niego po raz kolejny. Paliłam go 3 razy i jak dla mnie jest zbyt kwaśny i mocny. Spodoba się natomiast tym, którzy lubią słodkie zapachy i mocno kwiatowe z połączeniem cytrusów. 

Ocena: 2/6

niedziela, 20 marca 2016

Yankee Candle Fluffy Towels

Hej :) Na dworze zrobiło się strasznie ponuro. Nie lubię takich niedzieli bo nawet nie chce się wychodzić na dwór. Dzisiaj przychodzę do was z woskiem Yankee Candle, który wywołał na moich ustach mini uśmiech i chęć do robienia na drutach za co od dawna nie mogłam się zabrać, ale o robótkach na drutach i mojej historii będzie może osobny post.




Co pisze na Goodies?? 
Wosk z rześkiej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic. Wyczuwalne aromaty: świeże pranie z nutą cytryny, jabłka oraz lawendy.


Co ja o nim myślę?
Może zacznijmy od przepięknego obrazka na opakowaniu wosku. Znajdują się tam ładnie i równo ułożone białe bawełniane ręczniki. Kolor wosku jest również biały. 
Kiedy pierwszy raz powąchałam ten wosk miałam wrażenie, ze wieszam pranie w domu mojej mamy. Moja mama kiedyś używała takiego płynu do płukania, ale nie mogę sobie przypomnieć jego nazwy. Zapach rzeczywiście ma w sobie nuty jabłka i cytryny, ale lawendę dopiero czuję po odpaleniu po jakiś 10 minutach. Jabłko gra tutaj pierwsze skrzypce, ale jest mocno przełamany kwaśną cytryną, ale ta lawenda jest taka delikatna i nieśmiała. Ja nie przepadam za zapachem lawendy, a w tym wosku zupełnie mi nie przeszkadza. Co dziwniejsze podoba mi się z tym połączeniem. Na pewno osoba, która komponowała ten zapach trafiła w gusta wielu ludzi. Mi osobiście się bardzo podoba, ale nie na tyle by kupić świecę. Polecam powąchać ten wosk, bo ma w sobie nutę tajemniczości. 

Ocena: 5/6

sobota, 19 marca 2016

Kringle Candle Secrets



Hej :)) Przychodzę do was z kolejnym męskim zapachem z firmy Kringle Candle. Powiem szczerze, że kupiłam je z myślą o moim Wojtku by również dla niego palić woski bo wiadomo mężczyźnie też trzeba czasem poprawić humor. jeżeli jesteście ciekawe jak pachnie Secrets i czy wpadł w moje i Wojtka gusta to zapraszam do dalszej części postu.

Na stronie goodies.pl znajduje się opis:
Wosk (Breakable Wax Potpourri) marki Kringle Candle o aromatycznym połączeniu cytrusowów, botanicznych roślin oraz egzotycznego drewna.


Wosk zapachowy jest zamknięty w przeźroczystym plastikowym opakowaniu z obrazkiem w tonach brązowych. Ja bym powiedziała, ze mi to wygląda na kawałek starego klucza leżącego na starej drewnianej podłodze. Od razu kojarzy mi się z tajemniczością i sekretami. Hm... i może dlatego nazwa jest taka sekretna. Zaś świeca w tym zapachu jest zamknięta w szklanym słoju z obrazkiem przedstawiającym cały stary klucz leżący na drewnianej desce.

Zapach po odpaleniu jest taki sam jak w opakowaniu. Są to zapachy mocno cytrusowo ziołowe. Ja tutaj wyczuwam cytrynę z lawendą, ale w oddali czuję takie zwęglone drewno. Natomiast kiedy zamknę oczy i powącham to czuję jak bym była nad naszym polskim morzem. Ma takie aromaty morskie. Bardzo specyficzny zapach i dość ciężki do opisania.

Zapach spodoba się panom po 50 roku życia i taki bardzo dojrzałym. Polecam powąchać i wypróbować ten wosk bo jest fenomenalny, ale dla mnie zapach Storm Front, o którym pisałam parę dni temu jest lepszy.

Ocena: 4/6

czwartek, 17 marca 2016

Kringle Candle Storm Front

Witajcie kochane w drugim dniu zapachowego tygodnia. Dzisiaj przychodzę do was z zapachem Kringle Candle, który urzekł mnie jak i moje ukochanego, a także paru innych mężczyzn w moim otoczeniu. Mowa o zapachu Storm Front.


Moja przygodna z tym zapachem rozpoczęła się od wosku. Opakowanie wosku, które kosztuje 12 złotych i mi osobiście wystarcza na 10 użyć ( każdy po 4h). Wielką przewagą nad woskami Yankee jest to, że Kringle swoje woski sprzedaje w plastikowych opakowaniach. Dzięki temu nie musimy ich chować do woreczków strunowych czy uważać bardzo mocno by nie rozsypać na podłogę kiedy nam zleci. Do tego te woski są większe i wystarczają na o wiele dłużej. Co do zapachu jest on z linii  męskiej, a jego połączenie to lawendy, ciepłego bursztynu i rzadkich gatunków drewna. Moim zdaniem jest to zapach ciężki i mocny. W opakowaniu czuję ciężką nutę lawendy i drewna, ale kiedy odpalę zapach w kominku to po jakimś czasie mam wrażenie, że zapach robi się taki lżejszy i jak by z nuta świeżości. Zapach w parę minut dostaje się do każdego zakamarka mieszania takiego do 50m kw i nawet potrafi się wydostać na klatkę schodową. Zapach będzie odpowiedni na każdą poprę roku, ale przede wszystkim na jesień. Moim zdaniem zapach będzie odpowiedni dla mężczyzn młodych i przede wszystkich z mocnym charakterem. Nie sprawdzi się on za równo u młodego nastolatka, ani u mężczyzny takiego po 50 / 60.


A wy jakie woski Kringle lubicie najbardziej?? Może się na jakiś skuszę :)

środa, 16 marca 2016

Kringle Candle Royal Cherries Świeca i tydzień zapachowy



Hej :)) Chciałabym was zaprosić na tydzień zapachowy na moim blogu. Za tydzień w niedzielę mamy Wielkanoc, a więc każda z nas ma pełne ręce roboty. Trzeba zrobić zakupy, posprzątać dom i rozpocząć gotowanie wielkanocnych potraw. Dlatego takie krótkie i moim zdaniem przyjemne posty będzie się miło czytało w przerwie między pracą a sprzątaniem. Ja w tym roku pierwszy raz sama organizuję Wielkanoc u siebie w moim małym mieszkanku, ale będę miała za to gościa w postaci mojego taty, z którym od wielu lat nie spędzałam świąt. Dobra nie przedłużam i zapraszam was na moją opinię o mojej pierwszej świecy Kringle Candle. Jak się sprawdziła? Zapraszam do dalszej części.


Świeca ma kolor białego wosku. Świeca jest zamknięta w szklanym wysokim słoju z szklanym zamknięciem. Z przodu i na górze opakowania znajdują się 2 naklejki przedstawiające piękne czerwone czereśnie i czarne napisy. Kiedy otwieram zamknięcie uderza mnie zapach świeżo zebranych kwaśno słodkich czereśni zmieszanych z wiśniami. Kiedy odpalam tą świecę moje myśli wracają do beztroskich wakacji na wsi u babci. Przypominają mi się chwilę kiedy wujek zbierał czereśnie do wiaderek a my z babcia robiłyśmy z nich kompoty do dużych litrowych słoików. I właśnie ta świeca wywołuje u mnie wiele wspaniałych wspomnień.

Świeca ma starczać na 100 godzin, ale nasze nosy nie wyczuwają już tego zapachu po upływie 4 godzin dlatego wtedy powinno się ją gasić. Jeżeli palimy ją za każdym razem na czas 4 godzin to wystarcza nam na około 25 użyć. Ja przycinam za każdym razem knot na ok 0,5 cm więc świeca pali się równomiernie i nie pozostaje na ściankach. Gaszę ją poprzez odcięcie tlenu w słoiku czyli przykrywam dekielkiem i dzięki temu w pokoju nie ma zapachu gaszonego knota tylko dalej unosi się zapach czereśni.
Ja kupiłam ją jakiś miesiąc temu na wyprzedaży w Legnicy, ale może znajdziecie ją jeszcze w jakimś stacjonarnym sklepie. Chociaż świeca Kringla Candle z inną etykietą, ale tą samą nazwą to również ta sama świeca.


Już jutro zapraszam was na zapach typowo męski, który podbił za równo moje serce jak i mężczyzn w moim otoczeniu. Do zobaczenia i zapraszam do obserwowania mojego bloga. Buziaczki :)

wtorek, 15 marca 2016

Oliwka w żelu dla dzieci?

Witajcie kochane ponownie na moim blogu. Dzisiaj przychodzę do was z postem o produkcie, który jest mi znany od lat,a le jest to dopiero moje 2 opakowanie. Dlaczego dopiero 2? Dowiecie się w dalszej części postu.


 5 lat temu wylądowałam w szpitalu na oddziale chorób skórnych z bardzo dziwnymi czerwonymi plamkami, które sprawiały, ze moje mięśnie w dłoniach i stopach przestawały pracować. Niestety lekarze nie wiedzieli co mi jest i faszerowali mnie sterydami. Po 10 dniach wyszłam już ze szpitala z sprawnymi stopami i dłońmi, ale niestety z masa czerwonych plam, które aż sprawiały we mnie obrzydzenie. W dodatku to było lato i wakacje więc niestety nie wyglądało to najlepiej. Wtedy pierwszy raz w moje ręce wpadła ta oliwka. Kupiłam ja w aptece i stwierdziłam, że to co mnie nie zabije to mnie wzmocni. Zaczęłam smarować tą oliwką 4 razy dziennie całe stopy, dłonie i ręce. Efekty były natychmiastowe. Już po 3 dniach dziwnych plam nie było, a do tego moja skóra wręcz lśniła i była przyjemna w dotyku. Cieszyłam się niesamowicie, ponieważ parę dni później jechałam na kolonię studencką do Hiszpanii. Po jakimś czasie stwierdziłam, że skoro kończy się termin to trzeba ją jakoś wykorzystać i smarowała sobie brzuch. Zawsze byłam osobą większych rozmiarów więc stwierdziłam, ze może tą skórę mi troszkę ujędrni. I nie pomyliłam się. Oliwka bardzo szybko sprawiła, ze moja skóra na brzuchy była jędrna, elastyczna i stała się niespodziewana rzecz. Już w tydzień widoczność moich rozstępów zmniejszyła się o połowę, a przy codziennym i regularnym smarowaniu brzucha  wieczorami rozstępy wręcz poznikały. Więc jeżeli szukasz czegoś na rozstępy to polecam.


W lutym po raz kolejny wylądowałam w szpitalu, ale tym razem niestety miałam operację na brzuchu co spowodowało, ze moja skóra zrobiła się szorstka i nieprzyjemna w dotyku, a że opatrunki pooperacyjne zostawiają klej to musiałam go zmywać zmywaczem do paznokci i podrażniłam mocno skórę. Teraz używam oliwki codziennie od tygodnia i moja skóra natychmiast się poprawiła. Wielkim plusem tej oliwki jest fakt, że nie zostawia tłuste powłoki i szybko się wchłania.


Oliwkę możecie kupić na pewno w Aptekach i w Rossmanach ( nawet tych małych). Opakowanie jest plastikowe z zamknięciem typu klik z małym otworem. Żel jest bardzo gęsty dlatego wystarczy odrobinka i wystarcza na bardzo duży obszar ciała.

Do jutra. Buziaczki :)

niedziela, 13 marca 2016

40 dniowy odwyk od kupowania :))


Ostatnio taki odwyk robiłam sobie w październiku 2014 roku, a że moje zapasy są gigantyczne i po woli nie mieszczą się w przeznaczonym dla nich miejscu to postanowiłam zrobić dobie taki 40 dniowy post - odwyk od kupowania kosmetyków zarówno kolorowych jak i pielęgnacyjnych. Tak na prawdę mój post powinien trwać 90 dni, ale tyle bym na pewno bym nie wytrzymała.

Odwyk ma trwać od dzisiaj czyli od 13 marca do 21 kwietnia. Polega na tym, że przez ten okres nie kupię niepotrzebnych mi kosmetyków. Jeżeli okaże się nagły przypadek, że skończy mi się kosmetyk, który akurat nie ma zastępcy w zapasach to wiadomo, ze kupię. Dodatkowo postaram się zużyć jak najwięcej próbek i produktów, które mam już pootwierane takie jak np. maseczki, które są już tylko na 1-3 użycia a stoją od paru miesięcy. Niestety w środę przyjdzie jeszcze 1 produkt, który zamówiłam dla siebie, ale to zamówiłam wczoraj więc się nie liczy. Niestety w ten odwyk nie wchodzą woski od których jestem ostatnio również uzależniona, ale to dlatego, że już w przyszłym tygodniu na polski rynek wchodzą nowości Yankee Candle i już nawet zarezerwowałam dla siebie i jak tylko dotrą do sklepu to zamówię.

Dobra teraz trzymajcie za mnie kciuki bym wytrwała w postanowieniu bo będzie ciężko, a za zaoszczędzoną kasę kupię sobie może coś ekstra :)) 

sobota, 12 marca 2016

Moja poranna pielęgnacja twarzy

Witajcie kochane. Dzisiaj przychodzę do was z produktami jakie używam codziennie rano po przebudzeniu do twarzy. Czym myje, nawilżam i pielęgnuje moją twarz rano?  Nie będę przedłużać i zapraszam do dalszej części.


Codziennie rano po przebudzeniu chcę umyć swoją twarz i zmyć każdą drobinkę kurzu i brudu po nocy, a także pozostałości po wieczornej pielęgnacji. Na pierwszy rzut idzie Odświeżający żel do mycia twarzy do skóry normalnej i mieszanej z Avonu. Ten kosmetyk nie jest w formie żelu a lekkiej pianki. Dzięki aplikatorowi wydobywamy piankę w pojemnika i nie martwimy się czy za dużo czy za mało. Jedna pompka jest wystarczająca do umycia całej twarzy i szyi. Produkt ma bardzo ładny kwiatowy zapach, jest delikatny, ale niestety czasem może zaszczypać lekko w oczy. Ja nie należę do osób, które czytają skład, ale wielu z was może on nie pasować pod tym względem bo na 3 miejscu ma glicerynę, a na 7 SLSy.


Po umyciu twarzy używam Oliwkowej wody tonizującej z wit.C z Ziajii z serii liście zielonej oliwki. To jest jedyna seria Ziajii, która przypadła mi do gustu. Spryskuje twarz i idę jeść śniadanie. W tym czasie tonik może sobie popracować i zrównoważyć pH mojej skóry na twarzy, a także ta oliwka może wejść w głąb niej. jestem z tego produktu bardzo zadowolona. Nie wysypuje mnie po nim, nie mam pozatykanych porów, a krem i makijaż świetnie się utrzymują i grają ze sobą. Dodatkowo używam go często po ćwiczeniach i kiedy mam taką potrzebę. Moim zdaniem jest godny polecenia.


Na koniec pozostawiam nawilżenie. Najpierw w okolice pod oczami i na powieki wklepuje nie pełną pompkę ( nawet można powiedzieć, że pół pompki) kremu firmy Sylveko Vianek nawilżający z ekstraktem z lnu. Od kiedy go używam widzę, że moja skóra wokół oczu jest nawilżona, elastyczna i wygląda dużo lepiej niż przy innych kremach. Używam go od miesiąca i wręcz go uwielbiam. Konsystencja jest takiego lekkiego kremu i pachnie bardzo delikatnie lnem, a kolor ma lekko żółtawo biały. Nie mam po nim problemu z łzawieniem oczy czy szczypania jak to bywa po niektórych kremach. Moja skóra wokół oczu również zrobiła się napięta i elastyczna przez co moje oczy wyglądają przepięknie. Na koniec nakładam krem Avon NaturaEffects Hydration jest to Nawilżający krem na dzień z SPF15. Uważam, że aktualnie kiedy jest taka pogoda na dworze nie potrzebuję większego SPF. Krem ma lekką konsystencję i bardzo przyjemny zapach. odcień kremu to taka lekko zabrudzona biel. Wystarczy niewielka ilość by nakremować twarz i szyję przez co jest bardzo wydajny. Ja używam go od początku stycznia i jestem mniej więcej w połowie. Opakowanie jest szklane z plastikową nakrętką dlatego trzeba uważać by nie stłuc. Ostatnio zauważyłam, że on kiedy używam tego kremu moja skóra wygląda na zdrową i elastyczną, a także rzadko kiedy mnie coś wysypie.


Jeżeli wam się spodoba to niebawem ukaże się moja wieczorna pielęgnacja. A wy jakie kosmetyki rano używacie?

piątek, 11 marca 2016

Nowości początku marca

Na początku marca poczyniłam dość dużo zakupów. Na szczęście większość była przemyślana, a część pod wpływem impulsu. Jeżeli jesteście ciekawe co kupiłam to zapraszam do dalszej części :)


Pierwszy sklep jaki odwiedziłam w  marcu był Rossman. Tam zakupiłam płyn do mycia okien Clin Anti Fog by nareszcie zmyć ten zimowy brud z szyb. Dodatkowo musiałam zakupić cielisty cień do powiek ( wybór wpadł na Miss sporty Matte 125 Nude) bo jakoś dziwnie w wszystkich moich paletkach został wykończony. Z przemyślanych zakupów były również chusteczki dla niemowląt Babydream, które używam na okrągło. Niestety nie było dużego opakowania to kupiłam małe. Wojtkowi kończy się płyn do higieny intymnej Ziaja to kupiłam nowe opakowanie. No i tym razem do koszyka wpadły nieplanowane rzeczy. 3 małe żele antybakteryjne Venus ( na zdjęciu są 2 bo jeden Wojtek już zabrał do kurtki) dla mojego mena bo coś ostatnio podbierał mi mój, dodatkowo na wyprzedaży znalazłam z mojej ulubionej firmy  CleanHands płyn antybakteryjny duży w 1/3 wylany za 1,26 zł. Szok. No i jak osoba uzależniona od herbaty może wyjść ze sklepu bez niej? Kupiłam Dilmaha Carmel. Najgorsze, że Wojtka też uzależniłam od herbat i ciągle wypija mi moje Dilmahy. Kupiłam  również tabletki do Wc Kret, ale nie zdążyłam zrobić zdjęcia bo Wojtek je zaaplikował zanim zdążyłam powiedzieć słowo "zdjęcie". 


Na drugi dzień znowu wylądowałam w Rossmanie za namową Wojtka i kupiliśmy kolejne 2 żele antybakteryjne CleanHands i przecudne wiosenne mydło z Isany o zapachu rabarbaru. Oczywiście nie obyło się bez kupna kolejnej herbaty z Dilmaha. Tym razem Earl Grey Dilmah. Bez komentarza. 


Yankee Candle wypuściło 3 nowe zapachy świec i wosków. No i jak mogłam po nie nie sięgnąć? Moje stopy prędko powędrowały do mojego ulubionego sklepu w Legnicy Sklepik z Marzeniami (link) i zakupiłam 3 nowości w woskach White Tea, Vanilla, Verbena. Skoro początek marca to też przydałoby się wypróbować oba zapachy promocyjne A Child's Wish i Pink Grapefruit. Tego dnia w Legnicy był ze mną Wojtek i wybrał 3 pak zapachów do samochodu ( zapachy to Midsummer's night, Evening air, Leather). Ostatni zapach nie bardzo nam pasuje, ale zawsze jakoś się go gdzieś zażyć ( np. w szafie :)).


Dzisiaj wracając z uczelni znowu powędrowałam do Rossmana.  Miałam kupić tylko chusteczki w pudełku z Alouette,  ale wyszłam również z bezzapachowymi podgrzewaczami Aril.  Do koszyka wpadły również 2 produkty z ceny na dowiedzenia.  Pierwszy był zmywacz do paznokci z SallyHansen za nie całe 14zł i lakier do paznokci Eveline w odcieniu 109 za nie całe 4zł. 


Po drodze mijałam Sklepik z marzeniami (link),  a że miałam ponad godzinę do pociągu i parę groszy zaoszczędzone na wosk to wstąpiłam.  Wyszłam z 2 nowymi dla mnie woskami Yankee.  Mowa o pięknie pachnącym Lemongrass&Ginger oraz Baby Powder,  który rzeczywiście pachnie jak puder dla dzieci.  


I to tyle z moich ostatnich zakupów.  Moją opinię o jednym z wyżej wymienionych wosków już możecie przeczytać na blogu tutaj(link).  A co wy ostatnio kupiłyście?

czwartek, 10 marca 2016

Mała zapowiedź testu torebki

Hej :)) Dzisiaj przychodzę do was z małą zapowiedzią pewnego testu. Stałe czytelniczki mojego bloga już zapewne widziały moją wiosenną chciejlistę, a te które nie widziały zapraszam tutaj [klik klik klik]. Dzisiaj poczyniłam pierwszy zakup z tej listy. Mianowicie chodzi to torebkę. Tak moje zakupy rozpoczęłam od torebki. Od dawna zbierałam się do zakupu jakiejś nowej bo moja stara już nie wyglądała najlepiej i do tego mi się znudziła. 

Tak wyglądała w sklepie internetowym Deichmann...


.. ale na żywo wygląda dużo lepiej. 

Torebkę kupiłam sama za swoje zarobione pieniądze, nie jest ona w żadnym wypadku sponsorowana, ani nie dostałam jej za darmo. Będę ją testować przez miesiąc i w kwietniu na pewno pokażę wam jak wygląda na żywo i jak się sprawdza. 


Jeżeli jesteście chętne by ją kupić to znajdziecie ją w sklepie stacjonarnym i internetowym Deichmann za 89zł.

Buziaki :)